Każdy rodzic chce, aby jego dziecko uczęszczało
do żłobka czy przedszkola bez chorowania. Ci sami opiekunowie wiedzą, że jeśli dziecko ma być sportowcem, to bez wielu lat treningu, zmęczenia i potu niczego nie osiągnie.
Zajęcia przedszkolne i kontakt z zarazkami można porównać do treningów sportowych. To właśnie łagodne zakażenia są najskuteczniejszym sposobem wytrenowania odporności dziecka. W jednym i drugim przypadku obowiązują brutalne prawa natury, występują ograniczenia, konieczny jest czas i stale należy uwzględniać ryzyko nabycia kontuzji.
O nieszczęście łatwiej, jeśli warunki treningu nie są sprzyjające. Jakość powietrza w każdym środowisku, również domowym, ma znaczenie. Oddychanie skażonym powietrzem prowadzi do zakażeń dróg oddechowych. Przeziębione osoby zarażają, więc zdrowy malec zaczyna chorować i dalej zarażać koleżeństwo i rodzinę. Dziecko będzie czekać z wyzdrowieniem, aż silniejsi, czyli starsi, dadzą dobry przykład i pierwsi powrócą do zdrowia.
Bieganie jest przeciwwskazane gdy w powietrzu unosi się smog. Podobnie – rozważny sportowiec papierosów nie pali. Trudno więc pojąć, że dorośli palą przy dzieciach. Aż 40% polskich dzieci jest codziennie biernymi palaczami. Dym tytoniowy niszczy nabłonek dróg oddechowych i ułatwia wnikanie zarazków, zwłaszcza wirusów. Każdy, a zwłaszcza malec, potrzebuje zdrowych klimatów (www.drpleskot.pl/porady-zdrowotne/244-zdrowy-klimat).
Wiemy, że kontuzja czasowo pozbawia przyjemności trenowania. Zawodnika nie posyłamy na zajęcia sportowe, zanim kontuzja nie ustąpi – oczywiste, ale tylko w sporcie. Niektórzy rodzice mają skłonność do falstartów. Wysyłają dzieci po 2–3 dniach podleczenia do przedszkola czy szkoły i dziwią się, że katar i kaszel nie ustępują. Nie biorą pod uwagę, że u chorego dziecka odporność obniża się znacząco. Przeziębiony będzie zarażać nie tylko innych, ale sam wróci do domu w jeszcze gorszym stanie. Tak jak zawodnik wznawia treningi po ustąpieniu kontuzji, dziecko powinno wyruszać do innych maluchów, gdy infekcja ustąpi.
Wtedy może iść po nowe zakażenie, bo zagrożenie jest już mniejsze niż gdy tzw. stan ostry (do trzech tygodni) przechodzi w przewlekły.
Niestety kolejno pojawiające się zakażenia powodują dalsze obniżanie się odporności i nowe infekcje. Błędne koło infekcji dróg oddechowych może toczyć się do lata. Bywa i tak, że jesteśmy zmuszeni uznać, iż nasz zawodnik jakiejś dyscypliny sportowej nie może trenować. Wiadomo, nie każdy i nie w każdym wieku boks może uprawiać. W sporcie łatwiej to zrozumieć, w przypadku „żłobkowania” trudniej, więc zdeterminowani rodzice posyłają maluchy po kolejne zakażenia.
Chcący trenować musi dostosować rodzaj sportu do swojego wieku i możliwości oraz ustalić odpowiednią strategię. Pediatra, który nie obawia się braku pacjentów, jest zwolennikiem wydłużania okresu adaptacyjnego do momentu, gdy dziecko z mniejszym ryzykiem będzie mogło podjąć codzienne wielogodzinne ćwiczenie odporności. Początkowo 2–3 razy w tygodniu, po 2–3 godziny – powinno być wystarczającym czasem na bezpieczniejsze i rzadsze „łapanie” zakażeń. W przeciwnym razie młody „trenujący” po 2–3 dniach żłobkowania często choruje przez 2–3 tygodnie. Problem ten dotyczy głównie chłopców z fenotypem atopowym, którzy genetycznie mają słabszą odporność.
www.drpleskot.pl/porady-zdrowotne/186-fenotypowa-uroda
http://www.drpleskot.pl/.../189-nawracajace-zapalenia...
Sportowcy kompleksowo dbają o swoje zdrowie, zwłaszcza o dietę i sen. Są świadomi, że żywność może być zanieczyszczona chemią i pustymi kaloriami. Tylko nierozsądni jedzą późne kolacje, zwłaszcza jeśli są przeziębieni (www.drpleskot.pl/porady-zdrowotne/258-dieta-przeziebionego).
Topowi zawodnicy doceniają rolę snu. Odpowiednia jego długość jest potrzebna każdemu człowiekowi. Dla dzieci jest ona szczególnie istotna – nocny wypoczynek umożliwia odpowiedni przebieg procesów wzrostowych i nauki, a ODPORNOŚĆ podnosi lepiej niż suplementy. Z tych ostatnich zdrowemu wystarczy witamina D3.
W praktyce łatwiej osłabiać odporność niż ją wspomagać. Nawracające infekcje szczególnie łatwo pojawiają się u dzieci mających alergię, niedokrwistość czy przerośnięty migdałek gardłowy.
Przypomnijmy: organizm nabiera odporności na zarazki, z którymi dzieci miały kontakt, więc muszą co jakiś czas chorować. Ale jeśli muszą, to niech chorują łagodnie, krótko i bez powikłań. Zależy to w dużym stopniu od ogólnej kondycji pacjenta, którą buduje zdrowy styl życia, w aspekcie zarówno fizycznym, jak i psychicznym.